Rzym w esejach i wierszach Herberta
(Wstęp do książki „Cywilizacja rzymska w twórczości Herberta”)
Przedmiotem
podjętych przeze mnie badań jest literacki obraz cywilizacji rzymskiej w
twórczości Zbigniewa Herberta. Chciałbym w sposób twórczy nawiązać do
tradycji badań nad wyobraźnią poetycką, tematami literackimi i sposobami
jej ujmowania. Ponieważ wykreowany przez poetę obraz jawi się jako
wieloaspektowy i wielowymiarowy, nie wystarczyły mi narzędzia, jakich
dostarcza krytyka tematyczna (silnie akcentująca tło psychologiczne
obrazu poetyckiego). W interpretacji Herbertowego obrazu Rzymu konieczne
było uwzględnienie kontekstu historyczno-kulturowego, a także tak
dorobku tak różnych dziedzin wiedzy, jak historiozofia czy koncepcje
rozwoju gospodarczego. Skoro obrazy kreowane przez poetę nie pojawiają
się ex nihilo lecz wpisują się w różne konteksty, to oznacza to
także, że pytania o nie dotyczą również różnych tradycji kreowania
obrazu – badamy przecież wizerunek kulturowo zapośredniczony.
Przedmiotem rozważań nie jest zatem w rozprawie to, jak Herbertowy obraz
odnosi się do rzeczywistej historii Rzymu, lecz to, w jaki sposób
funkcjonuje on kulturze. Interesował mnie Rzym jako pewien mit
spełniający różne role w tradycji europejskiej. Właśnie dlatego mniej
interesowało mnie zakorzenienie kultury Imperium Romanum w tradycji
starożytnej Grecji, bardziej zaś Herbertowe wyobrażenia na temat etosu
Rzymian, rzymskich bohaterów i ważnych momentów historii Rzymu.
Celem
pracy jest więc ukazanie, w jaki sposób Herbert konstruuje mit Rzymu i
jak się ów mit zmienia w jego twórczości, a przede wszystkim sprawdzenie
w jakich kontekstach autor umieszcza wydarzenia i postacie. Wydaje się,
że da się wyróżnić trzy kręgi Herbertowych odniesień i inspiracji.
Pierwsza
sfera związana jest z kulturą dwudziestolecia międzywojennego oraz
wydarzeniami historycznymi połowy XX wieku. Pytania stawiane
wspomnieniowym tekstom pisarza muszą uwzględniać międzywojenne wzory
wychowawcze, etos ówczesnego szkolnictwa, a także zinterioryzowane
doświadczenie historyczne – zarówno osobiste jak pokoleniowe. Nie wolno
zapominać, że też zarówno czas, jak miejsce, a nawet sam zabieg opisu
ulega mityzacji w wierszach i esejach artysty. Na przykład w Lekcji łaciny
(LNM) autor odwołując się do swej biografii, etosu pokolenia i czasów
Polski odrodzonej – kreuje mit swej młodości, mit Lwowa, mit Polski, a
częścią owego przekazu jest mit rzymskiej cywilizacji, kultury
łacińskiej oraz wzory osobowe wzięte z kart Tacyta czy Plutarcha. Temu
zagadnieniu poświęcona jest część pierwsza rozprawy.
Drugi
krąg odniesień – czysto literackich – bierze pod uwagę, że Herbertowy
obraz Rzymu uwikłany jest w różne tradycje opisywania. Nie można pominąć
faktu, że wiersze i eseje Herberta powstały w kontekście polskiej
dziewiętnastowiecznej tradycji romantycznego opisu ruin oraz rozważań na
temat sensu historii i wolności człowieka. Z drugiej strony – odnoszą
się także do prób zbudowania nowej klasyczności w poezji polskiej
drugiej połowy XX wieku. Sam poeta odbierany był jako „nowoczesny
klasyk”, a etykietka „klasyka” dopiero niedawno została poddana krytyce i
unieważnieniu dzięki badaniom związków poezji Herberta z tradycja
romantyczną. Poetykę Herbertowego opisu chciałbym zatem skonfrontować z
sygnalizowanymi dwiema tradycjami – czemu poświęcona jest część druga
rozprawy.
Na
koniec warto też podkreślić, że mit Rzymu uwikłany został w twórczości
poety w bieżący kontekst polityczno-historyczny drugiej połowy XX wieku,
a więc żywotne w czasach komunizmu zagadnienia władzy i wolności
obywatelskich, despotii i republiki, niepodległości, etyki osobistej i
społecznej, a także postawy obywatelskiej oraz godności człowieka. Temu
zagadnieniu poświęcona jest czwarta część rozprawy, poprzedzona
rozważaniami teoretycznoliterackimi na temat metody intertekstualnej w
badaniach literackich, zastosowanej w ostatniej części dysertacji.
Zasadniczym
tematem prezentowanej pracy jest obraz cywilizacji rzymskiej jako jeden
z ważnych aspektów wizji świata przedstawionego w twórczości Zbigniewa
Herberta. Zagadnienie przedstawiam uwzględniając te wiersze i eseje,
który przywołują dzieła, zdarzenia i osoby znane z kart rzymskiej
historii. Ukazuję ich dosłowne, ale także metaforyczne lub alegoryczne
znaczenie, biorąc pod uwagę traktowanie cywilizacji rzymskiej przez
Herberta jako paradygmatu dla kultury europejskiej lub paraboli
cywilizacji w ogóle. Ów sposób widzenia rzeczywistości oraz struktura
świat przedstawionego, opisane zostały na kilku polach. Zarówno pytania
stawiane tekstom, jak zastosowane perspektywy badawcze zostały
wywiedzione z ducha Herbertowych tekstów, a nie z zewnętrznych wobec
nich metodologii, teorii literackich lub strategii badawczych. Dla
autora niniejszej pracy postawa ta wydaje się najwłaściwsza.
1. Dlaczego Rzym?
Kwestia
wyboru tradycji rzymskiej z całości odniesień do antyku, tak wyraźnie
obecnego w pisarskiej strategii poety, wymaga uzasadnienia. Dlaczego
akurat Rzym Herberta stał się w niniejszej pracy osobnym przedmiotem
badań? Istnieją dwa badawcze powody skłaniające ku takiemu wyborowi.
Pierwszy związany jest z faktem, że przytłaczająca większość prac
poświęconych funkcji antyku w twórczości Herberta koncentruje się na
analizie elementów tradycji greckiej, z pominięciem lub marginalnym
zainteresowaniem dla tradycji rzymskiej, której na ogół nie traktuje się
jako odrębnej lub ważnej dla niej samej. Intencją tej rozprawy jest
więc uzupełnienie obrazu o ważny element świata przedstawionego w
twórczości Zbigniewa Herberta i zaproponowanie nowych odczytań.
RZYM
JAKO PARABOLA CYWILIZACJI. Drugi powód związany jest z innym niż grecka
funkcjonowaniem rzymskiej cywilizacji w dziele poety – tej mniej
rozpoznanej i niewyodrębnianej jako osobna kategoria tradycji antycznej.
O ile mity, religia, literatura i historia starożytnej Grecji odbierane
są jako podstawowy wzorzec kulturowy, do którego poeta – często zresztą
konfrontacyjnie – odnosi współczesną sytuację człowieka i dzisiejszej
kultury, o tyle w przypadku Rzymu dokonuje on nieznacznych, może nawet
na pierwszy rzut oka niezauważalnych, ale bardzo istotnych przesunięć
pojęciowych. Rzym w wierszach i esejach Herberta jawi się przede
wszystkim jako pewien paradygmat cywilizacji, a nie kultury. Na czym
polega subtelna różnica, do której odwołuje się poeta, zostanie
dokładniej wyjaśnione poniżej. W tym miejscu konieczne jest jeszcze
uzupełnienie, że paradygmat ten funkcjonuje w dwóch wersjach: pozytywnej
i negatywnej, aprobatywnej i stawianej jako wzór zła w historii. Tak
więc historia Rzymu funkcjonuje jako parabola o dwóch rozgałęziających
się płaszczyznach semantycznych. Pierwsza dotyczy cywilizacyjnego
wysiłku człowieka wobec barbarii i druzgocącej machiny czasu, niszczącej
wszelkie przejawy ludzkiej aktywności. Jest to optymistyczna, choć nie
pozbawiona dramatyzmu, wizja dziejów człowieka walczącego zarówno z
naturą, jak i dzikością ludzi. Druga akcentuje istnienie
historiozoficznego zła wewnątrz samej cywilizacji, obecność
metafizycznego zła w samym człowieku i w historii ludzkiej,
napiętnowanej zbrodnią, przemocą i kłamstwem. Tu zło funkcjonuje jako
siła wewnętrzna, a nie zewnętrzna w historii ludzkiej. Właśnie z powodu
splatania tych różnorodnych wątków, Rzym jako alegoria cywilizacji jest
tak ciekawy dla badacza.
RÓŻNORODNOŚĆ
MATERIAŁU I METODOLOGII. Historia i literatura rzymska są materiałem, z
którego Herbert korzystał chętnie i często – nie tylko w swych utworach
literackich, ale także w wypowiedziach odautorskich. Służyły one
charakterystyce tak czasów współczesnych autorowi, jak również
autocharakteryzacji, a nawet próbom zrozumienia własnej tożsamości
człowieka, Polaka czy artysty. Rozległość problematyki, na którą składa
się tak wiele heterogenicznych czynników, zmusza do rozszerzenia i
zróżnicowania perspektyw badawczych, jeśli chce się zbadać złożoność
problemu. Rozprawa ma charakter literaturoznawczy, ale za sprawą tematu i
perspektywy oglądu przynależy do nurtu tak zwanych „badań z
pogranicza”. Dotyczy to zarówno różnorodności badanego materiału, jak i
metodologii, co związane jest z koniecznością zajmowania się rozległym
tłem humanistycznym, a nawet naukami społecznymi.
Punktem
wyjścia i przedmiotem analizy są, oczywiście, eseje i wiersze (w
dramatach tradycja rzymska nie występuje), ale przywołuje się także
wywiady, publicystykę, listy, notatki i zapiski archiwalne. Te
dyskursywne wypowiedzi poety zostały potraktowane jako ważne odautorskie
komentarze do twórczości, autoprezentacja poglądów oraz pomoc w
charakterystyce postawy twórczej. Ich nieliteracka lub paraliteracka
forma nie przeszkadza analizie, a poszerzenie materiału badawczego daje
pełniejszy obraz rozpatrywanego aspektu twórczości i pozwala na
uzyskanie ciekawych kontekstów interpretacyjnych. Również wiedza
biograficzna, a nawet geograficzna okazują się przydatne w procesie
interpretacji.
Ponieważ,
zwłaszcza w esejach, autor przejawia duże ambicje poznawcze i
prezentuje sporą erudycję w zakresie wiedzy fachowej z historii,
historii sztuki, archeologii, historiografii i literatury rzymskiej,
prawa i ekonomii oraz filozofii, poszczególne rozdziały omawiające
konkretne przejawy cywilizacji rzymskiej musiały uwzględniać wiedzę z
bardzo różnych dziedzin humanistyki, a nawet nauk społecznych,
stosujących rozmaite metody badawcze.
Konieczność
sprostania erudycji autora wymagało uwzględnienia elementów wiedzy
czasami dalekiej od literatury, jak ekonomia czy historia gospodarcza, a
także przyjęcia innej perspektywy badawczej niż tradycyjne
literaturoznawstwo. Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na fakt, że bez
uwzględnienia ekonomicznej wiedzy Herberta – bądź co bądź magistra
ekonomii – nie jest możliwe zrozumienie jego specyficznej wizji świata,
widzianego jako cywilizacji właśnie. Jest to istotne uzupełnienie
dotychczasowych odczytań twórczości poety, w których podkreślano
nastawienie Herberta na „konkretność”, „materialność”, „miłość do
przedmiotów” i inne cechy obserwowane z punktu widzenia poetyki, a nie
specyficznie ukształtowanego obrazu ludzkiego świata. Dlatego też
bibliografia przedmiotowa, prezentowana na końcu pracy, podzielona
została według dziedzin uwzględnionych w badaniach.
HERBERT
WOBEC POLSKIEJ TRADYCJI LITERACKIEJ. Rzymska cywilizacja, a później
łacińska tradycja, były w Polsce kulturowymi wzorcami oraz przedmiotem
częstych rozważań. Na innej zasadzie mit Rzymu (republikańskiego i
imperialnego) funkcjonował w staropolszczyźnie, zwłaszcza w kulturze
sarmackiej, a inną funkcję spełniał w myśli i literaturze po upadku
niepodległości oraz w Polsce za „żelazną kurtyną”. Zasadniczym tłem dla
przyjętego w niniejszej pracy oglądu funkcji Rzymu jako alegorii
cywilizacji w ogóle, jako wzorca i miernika koniecznego dla zrozumienia
„barbarii”, są poglądy głównych przedstawicieli polskiego romantyzmu
oraz wystąpienie neoklasycystów polskich z połowy XX wieku. Jest to
naturalne tło, które pozwala także na prześledzenie kwestii z zakresu
poetyki: podobieństw i różnic stylu, strategii i ideologii poetyckich,
stosunku do mimesis i innych zagadnień literackich. W szczególności
pozwala ukazać jeden ze sporów o klasycyzm Herberta.
Poeta
niemal nazajutrz po swym debiucie został okrzyknięty „klasykiem” lub
„klasycystą” i to wstępne rozeznanie wybitnych krytyków po pewnym czasie
stało się nic nie znaczącą etykietą w sporach między samymi literatami w
latach 60. i 70., a potem także stereotypem powielanym w badaniach
literackich. Od dobrych kilkunastu lat rozwija się jednak tendencja do
ukazywania romantycznych elementów w twórczości Herberta. Organizowane
są sesje poświęcone romantycznym parantelom poety (ze szczególnym
uwzględnieniem związków z Norwidem), publikuje się zbiory szkiców
ukazujących sposób istnienia romantycznej tradycji w twórczości autora
Dlaczego klasycy, a nawet książkowe pozycje autorskie, całkowicie
skupione na „romantycznym podbiciu poetyckiego płaszcza” (Bór nici. Wątki klasyczne i romantyczne w twórczości Zbigniewa Herberta, red. M. Mikołajczak, Kraków 2011; M. Mikołajczak, Światy z marzenia. Echa romantyczne w poezji Zbigniewa Herberta,
Kraków 2013.). Wydaje się, że sprawa nie jest zakończona i bardziej
skomplikowany splot różnych tradycji zostanie ukazany jeszcze szerzej.
STRUKTURA
ROZPRAWY. Z wyłuszczonych powodów na rozprawę składają się dwie części
poświęcone zagadnieniom związanym z ideą cywilizacji, paradygmatycznym
statusem Rzymu w tym względzie i sposobem spożytkowania osób, wydarzeń
oraz dzieł w konstruowaniu świata przedstawionego, a także w Herbertowym
myśleniu o współczesności i roli twórcy (Rzymska virtus. Przymierze z dzielnością w „Lekcji łaciny” oraz Dochować przymierza. Klasyczna i romantyczna tradycja w Herbertowskim Rzymie).
Poeta czyni to w kontekście postawy romantyków oraz współczesnych mu
poetów tak zwanego nurtu klasycystycznego, dlatego też oni zostali
wzięci pod uwagę jako tło twórczości Herberta. Czwarta i
najobszerniejsza część ukazuje stosunek Herberta do historii i tradycji
rzymskiej, sposób spożytkowania biografii tak zwanych „szalonych
cezarów” dla przedstawienia totalitaryzmu, a także zmianę „paradygmatu
rzymskiego”: o ile we wczesnym okresie twórczości Herberta Imperium
Romanum funkcjonuje jako pozytywny topos cywilizacji europejskiej, to w
późniejszych utworach pojawia się głównie jako obraz „Trzeciego Rzymu”,
imperializmu i kolonializmu. Ta część, zatytułowana Słońce republiki ma się ku zachodowi. Historia rzymska w twórczości Herberta,
omawia wiersze Herberta powstałe z inspiracji rzymskich historyków,
stąd szczegółowe odniesienia do dzieł i porównania z pismami Liwiusza,
Tacyta, Swetoniusza, Plutarcha, a także zastosowanie metody
intertekstualnej, zreformowanej i przystosowanej do twórczości Herberta.
Ta część pracy poprzedzona została rozbudowanym wstępem
metodologicznym, szczegółowo opisującym zastosowane procedury badawcze
(część trzecia: Nie spuszczać z oka Tacyta. Inter-tekstualność a intra-tekstualność wierszy Herberta).
2. Obecność rzymskiego wzorca
TOPOS
ZŁOTEGO WIEKU. Dla tak określonego tematu przyjąłem, że w pierwszych
dwóch rozdziałach pracy głównym utworem, jaki rozpatruję, jest esej Lekcja łaciny (LNM) wraz z uzupełnieniami (Przerwana lekcja), oraz dodatkowo Arles (BO), który częściowo został poświęcony pax Romana (chronologicznie jest to esej pierwszy). Arles
wnosi istotne uzupełnienie w postaci toposu „złotego wieku”, przez co
naświetla powody, dla których rzymska cywilizacja mogła funkcjonować
jako pozytywny model świata dla polskiej i europejskiej współczesności. W
obu esejach jako wyjściowy punkt opisu przyjmuje się okres politycznej
stabilizacji i gospodarczej pomyślności po czasach zamętu i wojen
domowych. Jest to Rzym pod oświeconymi rządami tak zwanych „dobrych
cesarzy” – jak określano Boskiego Augusta, który przywrócił pokój po
wojnach domowych, czy niestrudzonego budowniczego Hadriana. Wraz z
przedstawicielami dynastii Antoninów byli oni zarówno przez rzymskich
historyków, jak późniejszych badaczy starożytności często
przeciwstawiani „bestiom na tronie” w rodzaju Kaliguli, Nerona czy
Dioklecjana.
Cechą
charakterystyczną tych utworów jest akcentowanie pochlebnych cech
rzymskiej cywilizacji, aprobatywna postawa autora oraz traktowanie Rzymu
jako pozytywnego paradygmatu.
TOTALITARNE
PARANTELE. Ale nie jest to jedyny sposób spożytkowania rzymskiej
historii, która równie dobrze może zostać użyta do zilustrowania skutków
istnienia niepohamowanej władzy, stać się modelowym przykładem tyranii i
pretekstem do ukazania zróżnicowanych postaw wobec politycznej
przemocy: od tchórzliwego serwilizmu, przez zdystansowane wycofanie się,
po bohaterski bunt. Rzymianie występują tutaj jako „Prusacy
starożytności” (Za nami przepaść historii. Rozmawia Zbigniew
Taranienko (WYW 38).), albo nieświadome istoty wyższej kultury
półdzikusy o „wilczym apetycie”, obserwowane podczas grabienia dzieł
greckiej sztuki (Akropol, LNM 110), a nawet jako
eksterminatorzy i ludobójcy . Krótko mówiąc, postacie znane z kart
Tacyta lub Swetoniusza mogą służyć jako oskarżenie wobec obu
dwudziestowiecznych totalitaryzmów, czego dowodem są wiersze: Powrót prokonsula (SP), Tusculum (N), Kaligula (PC), Pan Cogito o postawie wyprostowanej (PC), Boski Klaudiusz (ROM) oraz Przemiany Liwiusza (ENO).
W
dyskusji na temat dwudziestowiecznej opresji politycznej i narodowego
zniewolenia rzymska cywilizacja okazała się „argumentem obrotowym”, a
jej przedstawiciele reprezentantami wcielenia zła lub dobra w historii.
Wobec hitlerowskiej czy bolszewickiej okupacji Rzym może być użyteczny
przez powołanie się na przynależność Polski do wyższej cywilizacji i
stać się symbolem tradycji prawa wobec sowieckiego i hitlerowskiego
bezprawia. Ale też przeciwnie: może symbolizować agresję i krwawe
podboje imperium – zwłaszcza samodzierżawie „Trzeciego Rzymu” w jego
sowieckiej wersji. W tym drugim przypadku poeta przywołuje despotyzm
krwawych cesarzy, a na świadectwo po stronie republikanów – Katona,
symbol „postawy wyprostowanej”.
Czytając Lekcję łaciny oraz Przerwaną lekcję
jako główne dowody zainteresowania Herberta rzymską cywilizacją, warto
mieć w pamięci wymienione utwory poetyckie, które dookreślają i
oświetlają sens eseju i zamysł autorski. Rzecz charakterystyczna:
Herbert nigdy nie przywołuje postaci czy wydarzeń dla nich samych albo
dla rozważania minionych czasów i cech epoki. Przeciwnie, postać lub
epizod ze starożytnej historii pełnią u niego funkcję wzorca, czasami
moralnego metrum, i służą poecie do oceny współczesnych mu czasów i
ludzi. Jest to kwestia nie tylko stosowania przez poetę „liryki maski”,
„liryki roli” oraz kamuflażu wobec działającej w PRL cenzury – jak
chcieliby niektórzy – lecz traktowania starożytności greckiej i
rzymskiej jako kulturowego wzorca i stałej normy, co najdobitniej
zostało wyrażone w wierszu Dlaczego klasycy (N), a także w autointerpretacji tego utworu.
3. Dlaczego cywilizacja?
W
rozmowie z Andrzejem T. Kijowskim Herbert powiada wprost: „Od Niemców
nauczyliśmy się fatalnego podziału na cywilizację (coś niższego) i
kulturę (coś dla ducha)” (Jak tu teraz żyć. Rozmawia Andrzej
Tadeusz Kijowski (WYW 193).). Stosunek do historii i kultury, niezwykle
istotny w twórczości Herberta, trzeba rozumieć w kontekście subtelnej
różnicy między takimi pojęciami jak „cywilizacja” i „kultura”, w których
znajduje wyraz samowiedza Europejczyków.
KULTURA I CYWILIZACJA. W znanej pracy Norberta Eliasa Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu
znajdujemy obszerne wyjaśnienia dotyczące mentalnej różnicy między
francuskim i angielskim rozumieniem tych pojęć z jednej strony, a
niemiecką samoświadomością z drugiej. Zajmowanie się socjogenezą owych
terminów i ich przeciwstawnym rozumieniem jest – zdaniem autora – ważne
dlatego, że stoją za nimi „tajemne, niewypowiedziane sądy wartościujące,
jakie noszą w sobie” (N. Elias, Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu,
tłum. T. Zabłudowski, Warszawa 1980, s. 8.). Używanie odmiennych pojęć
związane jest z różnicą postaw wobec dokonań człowieka i wspólnoty
narodowej, co skutkuje innym zakresem spraw objętych terminami, a także
ich hierarchicznym usytuowaniem:
„Francuski
lub angielski termin „cywilizacja” może się odnosić do faktów
politycznych lub ekonomicznych, religijnych lub technicznych, moralnych
lub społecznych. Niemieckie pojęcie „kultura” odnosi się w istocie do
faktów duchowych, artystycznych, religijnych i wykazuje silną tendencję
do wyraźnego rozgraniczania faktów tego rodzaju od faktów politycznych,
ekonomicznych i społecznych. […] Wiąże się z tym ściśle inna jeszcze
różnica zachodząca między tymi dwoma pojęciami. „Cywilizacja” oznacza
proces lub co najmniej rezultat jakiegoś procesu. Pojęcie to odnosi się
do czegoś, co jest w ciągłym ruchu, co postępuje „naprzód”. Niemiecki
termin „kultura”, tak jak się go współcześnie używa, zawiera w sobie
inną tendencję: odnosi się on do wytworów działalności ludzkiej,
obecnych niczym „kwiaty na łące”, do dzieł sztuki, książek, systemów
religijnych lub filozoficznych, w których znajduje wyraz swoistość
narodu. Termin „kultura” ogranicza” (Elias, dz. cyt., s. 8 i 9).
Z
tak podanych definicji wynikają dodatkowe konsekwencje czy też – mówiąc
ostrożniej – obserwowalne tendencje. Podczas kiedy używanie określenia
„cywilizacja” raczej otwiera na innych i zaciera różnice, to pojęcie
„kultura” podkreśla narodową odrębność i akcentuje partykularne
osiągnięcia wspólnoty. Elias sądzi, że te subtelne różnice postaw
wynikają z odrębnych doświadczeń historycznych. Przez Anglików i
Francuzów przemawia „samowiedza i poczucie wyższości narodów, których
granice państwowe i odrębność narodowa już od stuleci nie są w zasadzie
kwestionowane, ponieważ zostały mocno ugruntowane, które w dążeniu do
ekspansji od dawna zagarniają i kolonizują terytoria leżące poza ich
granicami” (Elias, dz. cyt., s 9.). Tymczasem niemiecka tożsamość
wystawiona była przez wieki na państwowe rozdrobnienie i – w
przeciwieństwie do zachodnich sąsiadów – Niemcy musieli zadawać sobie
pytanie „Czym właściwie jest niemieckość?” .
Tak
postawiony problem świetnie ilustruje predylekcje Zbigniewa Herberta,
który był niezwykle wyczulony na rozważane przez Eliasa kwestie i fakt,
że dzisiejsze tendencje w badaniach literackich idą w zupełnie
przeciwnym kierunku, nie zmienia mentalnej postawy poety i eseisty .
Jak
na tym tle ocenimy eseje Herberta? Odpowiedź wydaje się dość oczywista.
Zarówno w wypowiedziach odautorskich, jak i tezach immanentnie
zawartych w esejach Herbert nawiązuje do „francuskiego” podejścia w
opisie dziejów, akcentując materialne podstawy kultury oraz jednoczące
cechy europejskiej cywilizacji. Zainteresowanie dokonaniami starożytnego
Rzymu nie jest przypadkowe, skoro Imperium Romanum ukształtowało
wspólne fundamenty Europy – ta teza obecna jest i w esejach Arles (BO) czy Lekcja łaciny
(LNM), i w wystąpieniach nieliterackich, o czym szczegółowo będzie
jeszcze mowa. Zainteresowanie kwestiami gospodarczymi oraz ekonomiczne
analizy wielkich przedsięwzięć, jak odbudowa Akropolu czy wznoszenie
gigantycznych katedr gotyckich, dowodzą nie tylko osobistych inklinacji
autora, mających swe źródło w nabytym wykształceniu, ale należą do
zespołu ukrytych postulatów i sądów wartościujących. Nie tylko ukrytych.
Czasami – jak w wywiadzie dla Marka Oramusa – postawa prezentowana jest
wprost:
„Cywilizacja
musi liczyć się z materią. Wracamy do Polski, minęliśmy granicę,
jesteśmy u siebie, szczęśliwi – dopóki nie przyszła dziura, na której o
mało samochód się nie rozwalił. W hotelu, w mieście wojewódzkim, okno
się nie domyka – więc je zabili gwoździami. Ja mam cywilizacyjne serce –
więc mnie zabolało. Dlaczego nie można w tym kraju połączyć ducha z
materią? Uważam, że najpilniejszym zadaniem na teraz jest odkłamanie
języka i przywrócenie logiki rzeczy. Żeby rzeczy nie płakały” (Poeta sensu. Rozmawia Marek Oramus, WYW 108).
Zdanie
to należy interpretować w dwóch kontekstach: szczegółowym i
ogólniejszej natury. Tym węższym (i historycznie przemijającym) jest
cywilizacyjny rozpad Polski czasów komunizmu.
LACRIMAE
RERUM. Dla Herberta komunizm jest także materialnym, a nie tylko
duchowym unicestwianiem ludzkiego świata. Więcej. Moralna i ontologiczna
krzywda materii polega na tym, że dokonuje się przemiany rzeczy w
fantomy, jak się to dzieje w gorzko-szyderczej Bajce o gwoździu
(ENO). Dlaczego istnieje – a właściwie dlaczego może istnieć –
królestwo bez gwoździ, papieru, sznurka, cegły i innych wymienionych w
wierszu dóbr materialnych? Albo, stawiając pytanie bardziej ogólnie,
jaka jest ontologia sowieckiego imperium? Widmowa – odpowiada krótko
poeta. Oto sekret trwałości komunistycznego państwa, w którym wszystko
jest niby tak samo jak gdzie indziej, ale to tylko pozór.
Kilkakrotnie w tekstach Herberta czytamy o „łzach rzeczy” – lacrimae rerum. Ten topos, wzięty z Eneidy
(Księga I, wers 462), wyprowadza nas wraz z Wergiliuszem na szersze
wody mitu i w alegoryczną sferę losu człowieka i jego dzieł. Czas
nieuchronnie niszczy ludy i miasta, jak dowodzą dzieje wygnańców Troi,
opowiedziane na ścianach świątyni Junony w Kartaginie, i być może nawet
rzeczy, jak płaskorzeźby, mogą płakać nad losem przegranych. Herbert,
przekształcając znany topos rzymski i wzmacniając jego siłę przez
antropomorfizację, akcentuje krzywdę samej materii, która wydaje się
dopełniać tragizm ludzkiej egzystencji w komunistycznej antycywilizacji.
Niszczenie możliwe jest – jak się okazuje – nie tylko przez śmierć lub
inną formę całkowitej zagłady, ale także przez ontologiczne okaleczenie
rzeczy, polegające na ujmowaniu bytu, co jest równoznaczne z poniżeniem
materii. Korozja godności bytu jest więc wystawianiem materii na
dodatkowe cierpienia.
Siła
poetyckiej ekspresji bierze się z antropomorfizacji przedmiotów (i
ziemi jako całości), które doznają niesprawiedliwości moralnej.
Komunistyczne zło, dotykając nie tylko człowieka, ale całego kosmosu,
nabiera charakteru metafizycznego. Konstrukcja ta jest odwrotnością
platońskiego rozumienia idei Dobra, która posiada zarazem wymiar
metafizyczny i etyczny.
Ten
ostatni rodzaj poniżenia świata i człowieka nie był znany w
starożytności – jest to produkt nowoczesnych ideologii, które zawładnęły
nawet światem materii, a nie tylko ducha. W Lekcji łaciny poeta postawi
tezę, o której będzie jeszcze szczegółowo mowa, że sama łacińska
gramatyka sprzeciwiała się takiej dewastacji rzeczywistości, przez co
język Rzymian z samej swej istoty uniemożliwiał destrukcję świata. Stąd
powód do interpretacji, że w eseju Herberta gramatyka starożytnego
języka jest alegorią istotnej struktury cywilizacji (kośćcem
europejskiej kultury), a tytułowa „lekcja łaciny” – parabolą
europejskiej pajdei, przemieniającej młodego człowieka, jeszcze
„naturalnego barbarzyńcę”, w człowieka cywilizowanego.
ZNIKLIWOŚĆ
CYWILIZACJI. Cywilizacja jest kruchym statkiem na wzburzonym morzu
dziejów, jeśli chcielibyśmy użyć analogii do starego toposu obrazującego
ludzką egzystencję. Łamliwość albo znikliwość istnienia – wszelkiego
życia – przejawia się w życiu człowieka także poprzez nietrwałość
wszelkich jego wytworów, to znaczy cywilizacji. Tego rodzaju motyw
nieustannie przewija się w twórczości Herberta, co wielokrotnie
podkreślano i szczegółowo analizowano, także na tle dokonań poetyckich
innych autorów. Jeśli chodzi jednak o dzieje zbiorowości, to Herbertowe
wyczulenie na przemijalność ludów, nagłe pojawianie się ich na arenie
historii i gwałtowny koniec, jest znakiem firmowym zarówno eseistyki,
jak poezji autora Labiryntu nad morzem.
Ale tylko rzymski okres starożytności jest w twórczości Herberta podniesiony do rangi modelu cywilizacji. Wzrost i upadek Rzymu / wzrost i upadek dębu opisany został w Lekcji łaciny już nie w kategoriach współczucia dla ludów „startych na proch” (Przemiany Liwiusza),
ale potraktowany jako matryca cywilizacyjna. Taka „biologiczna”
metafora, paradoksalnie podkreślająca „ludzką naturalność”, jaką jest
budowanie cywilizacji, przysługuje w twórczości Herberta tylko wzrostowi
średniowiecznej republiki włoskiej, czego przykładem jest esej
poświęcony Sienie (Siena, BO).
Wybór
nie jest przypadkowy i w gruncie rzeczy oczywisty, zważywszy
historyczną rolę, jaką odegrało Imperium Romanum w dziejach
poszczególnych narodów europejskich oraz w kontekście nieustannych prób
jednoczenia kontynentu, podjętych niemal zaraz po upadku Zachodniego
Cesarstwa. Mit cesarstwa jako bezpiecznego azylu dla civitas żywy był od
czasów Ostrogotów, przez Karolingów, Ottonów, aż po wojny napoleońskie i
dzisiejsze tworzenie fundamentów zjednoczonej Europy (trzynastoletnie
dzieje Trzeciej Rzeszy oraz idea państwa światowego proletariatu od
Władywostoku po Lizbonę należą do innej tradycji).
Mit
Rzymu, co należy podkreślić, nie jest strukturą wyłącznie duchową, ale
równie mocno zakorzenił się w kulturze materialnej. W tym sensie Rzym,
jako modus i miara, posiadał szczególną pozycję w historii Europy. Jeśli
jego wzrost, a przede wszystkim upadek, tak bardzo absorbował poetę, to
także z powodu osobistych doświadczeń z historią. Niektórzy badacze
Herberta chcieliby interpretować wizję historii zawartą w jego utworach w
kategorii „katastrofizmu”. Taka historycznoliteracka kwalifikacja,
podbita filozoficzną postawą poglądów Henryka Elzenberga, jest pomyłką
polegającą na zbyt słabym zniuansowaniu problemu. To jednocześnie za
dużo i za mało. Za mało, ponieważ nie bierze ona pod uwagę
etyczno-religijnego źródła kosmicznego pesymizmu Herberta, a za dużo, bo
w osądzeniu historii i sposobie patrzenia na ludzkie dzieje
niewystarczająco akcentuje czynnik biograficzny, a poniekąd pokoleniowy.
POKOLENIOWE
DOŚWIADCZENIE. Herbert ustawicznie podkreśla, że jego współczucie dla
ludów, „którym nie udało się w historii” (wszystko jedno, czy są to
Minojczycy, czy Kurdowie), wynika z osobistych doświadczeń wojennych, a w
szczególności z bezmiaru cierpień zwykłych ludzi w starciu z brutalną
siłą i niespotykanym wcześniej terrorem (Labirynt nad morzem.
Rozmawia Andrzej Babuchowski (WYW 28).). Jednym z wyrazów tymczasowości
dziejów ludzkich i politycznych struktur (tymczasowość podniesiona do
obowiązującej zasady) jest ruchomość granic i częste zmiany nietrwałych
struktur państwowych. Takich wypowiedzi literackich lub odautorskich
jest wiele, ale do najbardziej paradoksalnych należy opowieść o zmianie
przynależności państwowej. Dlaczego? Ponieważ sugeruje niekonieczność
jakiejkolwiek akcji ze strony człowieka, który bywa tylko przedmiotem
historii politycznej oraz pokazuje paradoksalną „nieruchomość ruchu”
historii. Siła metaforyczna tej opowieści tkwi w groteskowym obrazie, w
którym to nie człowiek się porusza, aby znaleźć się „gdzie indziej”
(choć jest bytem znikomym w historii), a wielkie i potężne twory
państwowe (kraje, a nawet wielkie imperia) fatygują się, by zmienić
państwową przynależność kogoś z gruntu nieważnego i słabego. Okazuje
się, że aby znaleźć się w innej rzeczywistości politycznej można tkwić
jak kołek w płocie, co stwarza nastrój z ducha
surrealistyczno-groteskowy:
„Proszę
jednak zrozumieć, że w ciągu me¬go życia (dobiegam sześćdziesiątki),
nie ruszając się właściwie z miejsca, czterokrotnie zmieniałem
obywatelstwo. Byłem obywatelem II Rzeczypospolitej, potem przyłączono
Lwów do Zachodniej Ukrainy (do dziś mam w paszporcie adnotację, że
urodziłem się w ZSRR), następnie byłem w Generalnej Guberni obywatelem z
kenkartą, a w końcu znalazłem się w Polsce Ludowej. Przeżyłem bardzo
różne systemy polityczne. To zagęszczenie wytworzyło u mnie zmysł
historyczny, pewną empatię, a może nawet zdolność rozumienia ludzi
odległych epok” (Poeta sensu. Rozmawia Marek Oramus, WYW 99/100).
Dodajmy,
że wywiad pochodzi z roku 1981, z czasów, kiedy poeta nawet w PRL mógł
sobie pozwolić na tego rodzaju uwagę i liczyć na jej wydrukowanie, a
osiem lat później Herbert po raz piąty zmienił obywatelstwo i ustrój,
„nie ruszając się z miejsca”. Tym razem była to zmiana pożądana i długo
wyczekiwana (kwestia jego niezadowolenia z kształtu, jaki przybrała
wolna Polska, należy już do innych zagadnień).
Ten
rodzaj wyczulenia na nietrwałość ludzkich urządzeń społecznych jest
charakterystyczny dla całego pokolenia wojennego, a także starszych
poetów – świadków I wojny światowej i bolszewickiej rewolucji. Wyjątkowa
nietrwałość świata w XX wieku, silnie odczuwana po stuletnim okresie
stabilizacji od kongresu wiedeńskiego po I wojnę światową, jest ważną
okolicznością historyczno-biograficzną, może nawet elementem przeżycia
pokoleniowego dwóch pokoleń (pokolenia roku 1910 i 1920), a na pewno
istotnym składnikiem stanu ducha Herberta. Stąd wyostrzona świadomość
kruchości tego co pojedyncze i zbiorowe, oraz dotkliwe poczucie
przemijalności ludzi i państw. Była to sytuacja śmierci, klęski i
pohańbienia ludzi oraz rzeczy, doświadczana osobiście, konkretnie,
naocznie i brutalnie – bez mgiełki metafory. Dlatego w świecie
przedstawionym Herberta do głosu dochodzi nie alegoryczny Chronos
pożerający wyimaginowany świat mitu, lecz realne cierpienie materii,
ludzkiej i nieożywionej, miażdżonej żelazną gąsienicą czołgu historii.
To traumatyczne przeżycie zostało spożytkowane w twórczości poety także z
odwołaniem się do tematu „upadek Rzymu” – zarówno w esejach, jak i
wypowiedziach odautorskich.
SPÓR
O PRYMAT RZECZYWISTEGO ŚWIATA. Opowieści Herberta można – i pewnie
należy – czytać jako wielkie parabole, a poszczególne obrazy jako
alegorie, ale z silnym zrozumieniem dla prymarności materii nad duchem,
rzeczy nad ideą, konkretem nad istotą, rzeczywistości nad
rzeczywistością literacką. Biorąc pod uwagę praktykę literacką autora,
należy przyjąć bez zastrzeżeń jego deklarację:
„Dla
mnie wyostrzona świadomość jest bardziej pociągająca od podświadomości.
I tu mogę wytłumaczyć mój głód rzeczywistości przez to, że mogę się
tylko alimentować tym, co istnieje. Stąd także głód przedmiotów.
Rzeczywistość ludzka, rzeczywistość kultury, rzeczywistość przedmiotów,
materialna, reistyczna nawet, jest moim tworzywem” (Za nami przepaść historii. Rozmawia Zbigniew Taranienko (WYW 35).). W wierszu Jonasz (SP) poeta powiada, że kiedy mowa o „współczesnym Jonaszu”, to parabola przyłożona do głowy jego gaśnie i balsam przypowieści nie
ima się jego ciała, przez co chce powiedzieć, że głębia egzystencji i
poczucie sensu opuszczają dzisiejszego człowieka, jeśli on sam z niej
rezygnuje. Dzieje się tak, ponieważ Jonasz jest negatywem
Herbertowskiego bohatera – symbolem rozpadu człowieczeństwa, zaniku
człowieka jako nosiciela wartości. Ale ta sama procedura zastosowana
wobec pozytywnego bohatera, jakim jest „Grzesio” z Lekcji łaciny,
daje odwrotne skutki. „Grzesio” jest bowiem przedstawicielem świata, w
którym istniały mocne wartości reprezentowane przez inteligencję
nawiązującą do rzymskiego wzorca – a przecież wychowawca z II
Rzeczpospolitej jest wcieleniem tego modelu. Bo wizja świata, jaką
wyczytujemy z twórczości Herberta, została ufundowana na prymarności
materii, ale jej sens nadawany jest przez człowieka poprzez wartości,
które on wyznaje i którym daje świadectwo. Oczywiście spór o istnienie
przedstawionego świata i jego relacji z rzeczywistością pozaliteracką
nie ogranicza się do „tematu rzymskiego” i jest obecny w całej
twórczości poety.
Komentarze
Prześlij komentarz